Obrona powietrzna w ChRL jest w tej chwili oparta także na importowanym z Rosji od lat 90. systemie S-300.
Według doniesień rosyjskich mediów, ALW przeprowadziła w zeszłym miesiącu udane testy rosyjskiego systemu przeciwlotniczego S-400 Triumf. W czasie symulacji miało udać się zestrzelić z odległości 250 km pocisk samosterujący lecący z prędkością trzech Machów. Miał to być dziewiczy test systemu w ChRL, od kiedy ALW otrzymała pierwszy zestaw w lipcu br., w ramach kontraktu wartego 3 mld USD a podpisanego w 2015 roku.
Rosja stara się przy każdej okazji reklamować swój najnowszy system przeciwlotniczy, stąd przeciek do mediów. Reklamy chyba są skuteczne, skoro Indie podpisały w październiku br. kontrakt wart 5 mld USD na pięć zestawów S-400.
Jest to też sygnał ze strony Moskwy w kierunku Waszyngtonu, iż mimo presji nie zrezygnuje ze ścisłej współpracy wojskowej z Pekinem. Także ujawnienie tej wiadomości akurat teraz nie jest przypadkowe. Donald Trump już zadeklarował, że wycofa się z Syrii, gdzie pozostawi wolną rękę al-Assadowi, jak i Erdoganowi, którzy – co prawda w różnym stopniu – znajdują się już w rosyjskiej sferze wpływów. Jeżeli dostawy nowoczesnej broni do ChRL miały być częścią jakiegoś „dealu“, to właśnie Putin pokazał Trumpowi palec. Zwłaszcza, że także Turcja ma zamiar zakupić S-400, czemu odchodzący w przyszłym tygodniu z Pentagonu sekretarz Mattis się sprzeciwiał i naciskał na sankcje przeciw Ankarze, jeżeli dojdzie do transakcji.
Putin zgarnął całą pulę.
